Z Sumlińskim o państwowej mafii
Do Rzeszowa ponownie przyjechał dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński. 23 kwietnia spotkał się z Rzeszowianami w siedzibie NSZZ Solidarność. Poruszone zostały tematy książek dziennikarza jak i tematy bieżące. Wojciech Sumliński na wstępie zaznaczył, że "okrągły stół" był farsą na użytek publiczny, bo wszystko zostało wcześniej ustalone. Było to już w momencie ataku na ks. Jerzego Popiełuszkę. W obradach okrągłego stołu brali udział ludzie o niskim morale. Podał za przykład jednego z uczestników "okrągłego stołu" Bronisława Geremka, który prowadził rozwiązłe życie i zmarł przez kobietę. Te kobiety podsuwali mu ludzie z Pruszkowa. "Kiedy zginął zorganizowano kolejny cyrk" - jak mówi Sumliński - "urządzono mu pogrzeb kościelny, pochowano go z honorami obok prawdziwego bohatera płk. Kuklińskiego pomimo tego, że śmiał się z Kościoła". Na grobie Geremka nie ma krzyża, a jedna z sal sejmowych została nazwana jego nazwiskiem "jakby nie było prawdziwych bohaterów...tak ciągle robią z nas idiotów"- irytuje się dziennikarz. Porównuje rządy Platformy Obywatelskiej a obecnie Prawa i Sprawiedliwości - "kiedyś była dżuma teraz jest grypa. Zwraca uwagę na osoby wchodzące w skład rządu między innymi ministra Jacka Czaputowicza, który szkaluje Polaków posądzając ich o mord na Żydach. Kwituje to krótko - taki człowiek nie zasługuje na to stanowisko. Przywołał prezydenturę Lecha Kaczyńskiego przy okazji wstrzymania ekshumacji w Jedwabnem. Lech Kaczyński zrobił to pod naciskiem rabina Michaela Schudricha powstrzymując prace Instytutu Pamięci Narodowej. Odwołanie uroczystości wręczenia nagrody im. J. Karskiego przez Mateusza Morawieckiego dr Ewie Kurek to też efekt nacisku Żydów. Sumliński ma nadzieję w młodych ludziach, którzy są świadomi sytuacji Polski i mogą zmienić jej stan. "Nie ma rzeczy niemożliwych, bo jeżeli mi się udało wygrać z Bronisławem Komorowskim to wszystko jest możliwe"- podsumowuje. Na moje pytanie o jednego bohaterów publikacji Jarosława Sokołowskiego "Masy": Czytając pana książki ma się wrażenie, że Jarosław Sokołowski nie mówi wszystkiego do końca. Czy można mu ufać i czy jest wiarygodnym świadkiem? odpowiedź zaczął od pochodzenia członków gangu pruszkowskiego. "To byli prości ludzie. grupa złożona rzezimieszków". Podkreślił, że oni nie mogli zatuszować śmierci gen. Marka Papały, czy załatwiać sobie wielomilionowych dotacji. Oni byli przydatni Służbie Bezpieczeństwa PRL, aby zastraszać niewygodne osoby np. z otoczenia ks. Popiełuszki czy bić ludzi. Robili to co lubili. Jarosław Sokołowski na początku, przy pierwszym wyroku w 2003 roku, mówił dużo o mafii pruszkowskiej. Chciał mówić o politykach, ale prokuratorzy dali mu do zrozumienia, że to ich nie interesuje. W tamtym okresie bał się im sprzeciwić. Prawdziwą mafią byli ci, którzy przejęli władze od komunistów w 1989 roku. Masa przyznał, że Sumliński właśnie o niej pisze a on wcześniej nie mógł o niej mówić. Za rządów SLD nie mógł mówić o politykach z SLD. Wojciech Sumliński wraz z Tomaszem Budzyńskim sprawdzili zeznania Masy i okazuje się, że współgrają ze sobą i "możemy domknąć koło" - potwierdza. Tak powstała trójca i książka o prawdziwej mafii "To tylko mafia".
Pośrednikiem pomiędzy gangsterami z Pruszkowa a Balcerowiczem był Marzec. Marzec był twórcą tzw. "zielonego binga", a po jego upadku sieci hoteli nad morzem. Do nich przyjeżdżał Balcerowicz, dzięki któremu wielu Polaków wyemigrowało z kraju. Prezentowany jak guru ds ekonomicznych jest zwykłym nieudacznikiem. Komorowski z kolei współpracował z rosyjskimi szpiegami przekazując im tajne, wysokiej rangi państwowej informacje wojskowe. Z sali padło pytanie o zaufanie do polityków, w tym premiera Mateusza Morawieckiego. Każde rządy pogłębiają dług - podkreślił Sumliński informując, że zna jedynie ojca Mateusza Morawieckiego Kornela ze spotkań Solidarności. Według niego to porządny człowiek, broniący decyzji syna. Nawet tych krytykowanych jak bycie doradcą Donalda Tuska. Dziennikarz zaznaczył, że nie chce wskazywać polityków godnych zaufania, bo może się pomylić i o takich trudno. Obecny rząd "klęczy" przed Żydami zamiast postawić sprawę wyraźnie, co spointował anegdotą: "Dzwoni premier Mateusz Morawiecki do premiera Binjamina Netanjahu i mówi: Nie kłóćmy się. Rozwiązaniem konfliktu polsko - żydowskiego jest proste: przestańcie mówić o nas kłamstwa, a my przestaniemy mówić o was prawdę". Położył szczególny nacisk na zachowanie się ambasador Izraela w Polsce Anny Azari w stosunku do Polaków, twierdząc że powinna zostać natychmiast wydalona z Polski. Według niego trudno o przekaz prawdy historycznej kiedy 98% mediów jest w rękach Żydów, a polska "elita" po 1989 roku to "Żyd na Żydzie". Na moje zapytanie o rolę Jonniego Danielsa wtrącającego się w decyzje polskiego rządu skwitował, że to "ten dobry policjant" i nie ufa mu za grosz. Chodzi o to, że to ten mający za zadanie manipulować zarówno rządem jak i społeczeństwem dla własnego interesu. Dodał, że według niego Donald Trump nie sprzeciwi się Żydom i podpisze ustawę 447. Było to nawiązanie do pytanie jednego z uczestników zaniepokojonego tym tematem. Na koniec spotkania Wojciech Sumliński otrzymał pamiątkowe wydanie kalendarium pt.:"Dwadzieścia lat Solidarności" z życzeniami od uczestników spotkania.
Kinga Kuźniar


Komentarze
Prześlij komentarz