wtorek, 18 lutego 2020

Kompetencje podkarpackich urzędników

W podkarpackich urzędach i państwowych instytucjach aż roi się od pracowników. Bezustannie widnieją ogłoszenia na stanowiska pracy od kierowniczych po szeregowe. Czy to efekt rotacji czy rzeczywiście istnieje takowe zapotrzebowanie?






 Na stronie na przykład Krajowej Administracji Skarbowej ogłoszeń na nowe wolne stanowiska pracy nie brakuje. Do tego wielkie kwalifikacje nie są wymagane. Bywa, że wystarczy nawet średnie wykształcenie. Kreatywność urzędników wynosi mniej niż zero, a o znajomości takich podstaw jak urzędowej strony nie ma mowy. Można się dowiedzieć, że osoba zasiadająca na sali obsługi czy w punkcie informacyjnym ma obowiązek tylko przyjąć dokumenty i nie musi się znać na niczym więcej. To raczej mierne tłumaczenie, bo nawet z nudów mogłaby przejrzeć taką stronę, która nie jest w żaden sposób skomplikowana

 Inną kwestią jest też to, że kierownik nie potrafi poradzić sobie z bzdurnej sprawie z pracownikiem tylko posługuje się kadrami.  Więc co on tam robi na tak decyzyjnym stanowisku??

 Rekrutacja na stanowiska to swoista farsa jak informują osoby będące po rozmowach kwalifikacyjnych czy testach. Z tego też powodu popyt w tej kwestii spadł i na przystąpienie do rekrutacji do podkarpackich urzędów decyduje się zaledwie kilka osób -  Szkoda czasu - mówią. Kiedyś złożonych podań było setki. W gruncie rzeczy przyjmuje się niekompetentne osoby po koligacjach. Taki zmuszony delikwent nie posiada żadnego zaangażowania i chęci do pracy. Siedzi tam za karę. Są to ludzie bez pasji, bez wiedzy i bez decyzyjni.  Stąd ciągle można usłyszeć, ze nikt nic nie może. I ktoś kto chce załatwić sprawę jest zmuszony wędrować od drzwi do drzwi tracąc czas i energię. Wielokrotnie sprawy się bardziej przeciągają ze względu na konieczność sporządzenia dodatkowych pism w ramach interwencji. I tak błahe, oczywiste sprawy załatwiane są miesiącami, bo urzędnicy są tak kreatywni że przygotowują pisma według uniwersalnego szablonu na zasadzie kopiuj - wklej. 

 W związku z tym pojawia się pytanie czy tak słaby poziom w urzędach jest przyczyną odgórnych decyzji, bo na najwyższych "stołkach" zasiadają ludzie niedouczeni czy problem tkwi w ogólnie przyjętym systemie.  Poza tym dochodzi strach, że internet czy sala jest monitorowana i w razie wykrycia "sprawstwa" w postaci wejścia na stronę urzędową taki pracownik może ponieść konsekwencje. Tak więc koło się zamyka i należałoby zacząć od tego, żeby na zarządczych wysokich stanowiskach zatrudniać osoby kompetentne. Zadziała to na zasadzie przyciągania. Otwarta kompetentna osoba zatrudni takie same osoby bez strachu, że ktoś jest od niej "lepszy". Przepisy swoją drogą powinny być weryfikowane i bardziej przyjazne dla wszystkich, ale kompetentny zarządca to podstawa. Wtedy unikniemy kuriozalnych sytuacji jakie można napotkać w urzędach.

 W dobrze prosperującej korporacji można zarobić kilka ładnych tysięcy, a urzędy propozycją wynagrodzeń niezbyt wysokich też nie przyciągają ludzi. Można by rzec, że są nawet adekwatne do kompetencji tam zatrudnionych.

Kinga Kuźniar

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.